Życie w ubóstwie… dla czyśćca
Czy ubóstwo, a więc życie bez własności, może stać się darem dla zmarłych? Jak można kogoś czymś obdarować, gdy się samemu nic nie posiada? Okazuje się, że jednak można, bo – jak napisał św. Paweł w Drugim Liście do Koryntian – Chrystus dla nas stał się ubogi, aby nas ubóstwem swoim ubogacić (por. 8,9). Ten, który wyzbył się wszystkiego, stał się Dobroczyńcą, Zbawicielem i Odkupicielem świata.
Jako siostry Wspomożycielki, zostałyśmy powołane, by uczestniczyć w zbawczym dziele Chrystusa, by naśladować Jego miłość do Ojca i do ludzi, a zwłaszcza do dusz oczekujących pomocy (por. Kont. Zgrom. 88; 9), więc także nasze dążenie do życia ubogiego ma mieć taki wymiar. Aby jednak móc zrozumieć wspomożycielski rys ślubu ubóstwa jako formy ubogacania dusz czyśćcowych, trzeba najpierw uświadomić sobie, co dla zmarłych jest biedą, której należy zaradzać życiem bez własności.
Dobrze wiemy, że sama wiedza o tym, co jest prawdziwym i największym bogactwem dla człowieka, nie sprawia, że natychmiast po nie sięgamy. Dobra duchowe są trudniejsze do osiągnięcia niż materialne, a ponadto nie są wymierne – nie dadzą się zważyć, policzyć, ulokować w banku. Dlatego ludzie kierują swe pożądania głównie ku rzeczom materialnym, a nie tym dobrom najwyższym.
W pragnieniu posiadania dóbr lub ich pomnażania wielu ludzi zapomina, że „zginie wszystko, co ludzie zostawią na tym świecie, lecz za miłość i za złożone jałmużny otrzymają nagrodę od Pana” (św. Franciszek z Asyżu).
Niektórzy tę prawdę odkrywają dopiero wtedy, gdy przez śmierć cielesną Pan Bóg zdejmie z ich oczu bielmo trosk doczesnych. Wtedy, ogołoceni z tego, co ziemskie, wreszcie spostrzegą siebie w zwierciadle samej Prawdy i skonfrontują dorobek swojego życia z Najwyższym Dobrem, o które przede wszystkim zabiegać powinni, a którego teraz przyjąć nie mogą. I to nie dlatego, że Bóg tego nie chce, ale że ich serce jest ociężałe od trosk doczesnych i pełne przywiązań do dóbr tego świata – dla Boga nie ma tam miejsca. Trzeba więc najpierw oczyścić serce dotkliwym cierpieniem żalu spowodowanym oddaniem się zbytniemu zabieganiu o pozorne dobra oraz bólem tęsknoty za ostatecznym, uszczęśliwiającym zjednoczeniem z Dobrem Najwyższym.
Siostra wspomożycielka, ślubując ubóstwo, z miłości do Boga i dusz czyśćcowych, rezygnuje z prawa do posiadania czegokolwiek i dysponowania tym (nawet własnym życiem), aby tylko zmarli mogli posiąść jak najobficiej dobra życia wiecznego. W ten sposób, nasze dążenie do życia bez własności, dzięki Bożemu miłosierdziu, staje się darem zadośćuczynnym za zmarłych, uwalniającym ich serca z ciężaru bogactw gromadzonych w życiu doczesnym.