Ubóstwo – życie bez własności
Czy wystarczy mieć puste kieszenie, żeby być ubogim? A tak właściwie, to jaki sens ma ślubowanie ubóstwa, od którego tak wielu ludzi chciałoby się wreszcie uwolnić? Jak to jest, że jedni nie chcą ubóstwa i muszą w nim żyć, a drudzy ubóstwa pragną? Czym ono jest? O jakie ubóstwo chodzi w życiu zakonnym? Gdzie tkwią jego korzenie?
Ubóstwo jest przede wszystkim całkowitym powierzeniem siebie samych Jezusowi Chrystusowi, jest przylgnięciem do Niego i naśladowaniem Jego sposobu życia we wszystkich wymiarach zakonnej codzienności. Dlatego też św. Franciszek w Regule napisał:
„Nie miejmy więc innych tęsknot, innych pragnień, innych przyjemności i radości oprócz Stwórcy i Odkupiciela, i Zbawiciela naszego, jedynego prawdziwego Boga, który jest pełnią dobra, wszelkim dobrem, całym dobrem, prawdziwym i najwyższym dobrem (1 Reg 23,9).
A nasz Założyciel – bł. Honorat Koźmiński – streścił istotę autentycznego ubóstwa w jednym zdaniu. Posługując się grą słów twierdził po prostu, że „Osoba uboga ma wszystko u Boga”.
Franciszkańskie życie w ubóstwie, w Regule określone jest jako życie bez własności. I o ile samo słowo „ubóstwo” może być dla wielu ludzi mało czytelne, ze względu na swoją wieloznaczność, to określenie „bez własności” jest aż nadto jasne. Zobowiązuje nas ono do nieustannego czuwania, aby niczemu ani też nikomu – prócz samego Boga – nie oddać swego serca.
Życie bez własności staje się więc postawą, która ma wyrażać nasz sposób odniesienia do całokształtu ludzkiej i zakonnej rzeczywistości – hierarchii wartości, rzeczy materialnych, dóbr duchowych, myśli, pragnień, uczuć, a nade wszystko relacji z Bogiem i z ludźmi.
Musimy przy tym pamiętać, że samo złożenie ślubu nie czyni nas od razu ubogimi, ale jedynie dysponuje i zobowiązuje do troski, aby miłość do Boga była tą drogocenną perłą, dla której warto żyć bez własności, dla której warto poświęcić wszystkie inne dobra na tym świecie – łącznie z własnym życiem.